Rozwój technologii na przykładzie systemu teleinformatycznego w Chinach – dokąd to zmierza i czy to w ogóle jest dobre?

Rozwój technologii na przykładzie systemu teleinformatycznego w Chinach – dokąd to zmierza i czy to w ogóle jest dobre?

Written by : matawi

16 listopada, 2025

Rozwój technologii na przykładzie systemu teleinformatycznego w Chinach – dokąd to zmierza i czy to w ogóle jest dobre?

Kiedy patrzymy na rozwój technologii na świecie, często skupiamy się na odkrywczych projektach Doliny Krzemowej, innowacjach europejskich firm czy amerykańskich gigantów. Tymczasem prawdziwa, potężna rewolucja technologiczna dzieje się dziś w Chinach – w tempie, które jeszcze dekadę temu wydawało się nierealne. To właśnie tam powstaje najbardziej rozbudowany system teleinformatyczny współczesnego świata. System, który z jednej strony zachwyca swoją efektywnością, a z drugiej wzbudza coraz więcej obaw.

Chiński model łączy w sobie intensywny rozwój infrastruktury cyfrowej, sztucznej inteligencji, big data i systemów nadzoru. To nie są już abstrakcyjne idee – tam to jest codzienność. Kamery monitorujące każdy ruch pieszych i samochodów, rozpoznawanie twarzy na masową skalę, analiza zachowań obywateli, powiązanie usług społecznych z systemami punktacji i ocen. Państwo chińskie zbudowało konstrukcję, która wkracza w każdy fragment życia, a technologia stała się narzędziem zarządzania społeczeństwem – i to w skali, która nie ma precedensu.

Mało kto zdaje sobie sprawę, jak głęboko ingeruje to w codzienne funkcjonowanie obywateli. W Chinach system punktacji społecznej potrafi decydować o Twoich możliwościach życiowych. Jeśli masz zbyt niską ocenę, automatycznie tracisz zdolność kredytową. Możesz zostać pozbawiony prawa do uzyskania paszportu. Nie kupisz biletu na samolot ani szybki pociąg, bo system uzna Cię za „obywatela o podwyższonym ryzyku”. Co więcej, istnieją specjalne kategorie ocen – klasy A, B, C i D – i w zależności od tego, w której się znajdujesz, możesz mieć ograniczony dostęp do edukacji, nie dostać się na studia, stracić możliwość rezerwacji hotelu czy nawet podjęcia dobrej pracy.

To moment, w którym pojawia się naturalne skojarzenie z kulturą popularną. W jednym z najbardziej znanych odcinków serialu Black Mirror, zatytułowanym „Nosedive”, widzimy społeczeństwo funkcjonujące w oparciu o ciągłe ocenianie się nawzajem za każdy gest i zachowanie. Tam również wynik „społecznej punktacji” decydował o statusie, możliwości kupienia biletu, wynajęcia mieszkania czy wejścia do samolotu. Fikcja, która w zaskakujący sposób zaczyna przypominać realia chińskiego systemu kontroli.

Z jednej strony trudno temu odmówić skuteczności. Chińskie miasta rozwijają się w kierunku inteligentnych metropolii, gdzie działanie transportu publicznego, bezpieczeństwo na ulicach, energooszczędność, a nawet zarządzanie ruchem pieszym wspierane jest przez algorytmy i autonomiczne systemy. Właśnie tam możemy na własne oczy zobaczyć, jak wygląda przyszłość, o której Europa i USA wciąż tylko dyskutują. To imponujące w swojej strukturze i dokładności – wszystko pracuje jak ogromna, zdigitalizowana maszyna.

Ale oczywiście pojawia się pytanie: za jaką cenę?

Bo w pewnym momencie człowiek zastanawia się, czy technologia w Chinach nadal służy obywatelowi, czy już obywatel służy technologii. Gdy system nadzoru jest tak rozbudowany, że każdy krok może być zapisany, przeanalizowany i oceniony – trudno mówić o pełnej swobodzie. Mechanizm „social credit”, niezależnie od narracji, jakie budują władze, sprowadza się do jednego: państwo staje się sędzią Twoich zachowań, a konsekwencje tych ocen mogą realnie determinować całe życie.

Jednocześnie trzeba uczciwie przyznać, że chiński model pokazuje potencjał tego, jak technologia może usprawnić funkcjonowanie państwa. To świat bez kolejek, bez zbędnej biurokracji, bez ton papierów, za to z cyfrowymi usługami publicznymi, które działają szybko i przewidywalnie. W wielu aspektach kraje zachodnie mogłyby się od Chin sporo nauczyć – bo u nas wszystko jest często opóźnione, przeciążone lub zwyczajnie źle zorganizowane.

Dlatego pytanie, które warto sobie zadać, brzmi: czy możliwe jest stworzenie systemu, który wykorzystuje potencjał technologii, ale jednocześnie nie pozbawia człowieka prywatności i podstawowych praw?

Chiny przyjęły model maksymalnej centralizacji. Im więcej danych, tym większa kontrola. To prowadzi do efektywności, ale też tworzy ryzyko. Technologie, które wspierają rozwój, mogą równie dobrze zostać wykorzystane do ograniczenia wolności. I to jest największe zagrożenie chińskiego systemu teleinformatycznego – on jest zbyt potężny. Zbyt rozbudowany. Zbyt łatwo staje się narzędziem kontroli totalnej.

Jako osoba, która żyje technologią, widzę w tym pewien paradoks: rozwój technologiczny w Chinach pokazuje zarówno najlepszą, jak i najgorszą wersję cyfrowej przyszłości. Z jednej strony fascynacja – bo tempo, skala i efektywność robią ogromne wrażenie. Z drugiej – niepokój, bo granica między komfortem a nadzorem jest tam niebezpiecznie cienka.

I teraz najważniejsze: dokąd to zmierza?

Moim zdaniem – do jeszcze większej integracji technologii z życiem społecznym. Chiny nie zwalniają, tylko przyspieszają. Sztuczna inteligencja, monitoring predykcyjny, cyfrowe identyfikatory, płatności oparte na biometrii – to wszystko będzie rozwijane jeszcze intensywniej. Pytanie tylko, czy reszta świata pójdzie tą samą drogą, czy wybierze własną wersję cyfrowej modernizacji.

Jedno jest pewne: chiński system teleinformatyczny nie jest egzotyczną ciekawostką. To sygnał, jak może wyglądać przyszłość – i musimy zdecydować, które elementy chcemy przejąć, a które odrzucić. Technologia sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła. To narzędzie. A to, co z nim zrobimy jako społeczeństwo, zdecyduje o tym, czy będzie nas wspierać, czy nas ograniczać.

I dlatego chcę tym tekstem zachęcić do refleksji: czy jesteśmy gotowi, by cyfryzować naszą rzeczywistość tak intensywnie jak Chiny?
A może powinniśmy szukać równowagi – między wygodą a wolnością, między nowoczesnością a prawem do prywatności?

To pytanie, które warto zadawać nie tylko dziś, ale i jutro – zanim technologia zacznie prowadzić nas tam, dokąd wcale iść nie chcemy.

About Author

matawi

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *